wtorek, 17 marca 2015

Brzemię, które przynosi radość

Coraz częściej mam wrażenie, że ludzie uważają mnie za oderwaną od rzeczywistości. Spostrzegają mój świat jako pozbawiony problemów i poważnych sytuacji. Może sprawiam wrażenie nieco infantylnej kiedy uśmiech nie schodzi mi z twarzy i wciąż uporczywie powtarzam, że życie jest piękne, a Jezus przyszedł by owce miały życie w obfitości.

Bynajmniej, znam ponurą stronę życia aż za dobrze. Byłam tam gdzie rozpada się rodzina, gdzie rówieśnicy mieszają cie z błotem, gdzie zostajesz opuszczony przez osobę, której oddajesz całe swoje życie. Otarłam się o stan w którym pragniesz siebie zniszczyć i w końcu o ten gdzie śmierć przestaje być odległą tajemnicą, a wydarza się za ścianą.

 

Szczęście znalazłam tam gdzie było go już najmniej. Tam gdzie stanęłam, lękając się, przed Światłością, nie mając nic dobrego w zanadrzu, za to mając cały kosz grzechu. Gdy ze wstydem podeszłam i przyznałam, że dłużej już nie mogę nieść tego krzyża sama, wtedy zaczęło przychodzić uzdrowienie od Boga. 


"Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie".
Mt 11, 29-30



On uczy mnie jak być cichą i pokorną sercem, Przyjmować sprawy dnia codziennego i zachowywać je w swoim sercu. Nie roztrząsać, nie rozpamiętywać i  nie patrzeć na świat przez ich pryzmat. Pokazuje mi jak je przyjąć z cichością serca, bez buntu, zażaleń i roszczeń, Po prostu przyjąć i ofiarować Bogu, dać się w tych trudnościach prowadzić. A brzemię choć po ludzki to samo, staje się lżejsze.

Możesz mi zarzucić zrzucanie odpowiedzialności za moje życie na Boga. I będziesz mieć racje. Z tym, że On sam mnie do tego zaprasza. A ja się nie zawodzę, z każdego sztormu wyprowadza mnie na suchy ląd. I chociaż jeszcze nieudolnie, to staram się ufać mu w każdej sytuacji, wierzyć że Jego plan jest najlepszy. I dostrzegam, że dar radości w moim życiu, to owoc obecności Ducha Bożego. Troski nie zniknęły, bywam zasmucona - najzwyczajniej po ludzku zamykam się w czterech ścianach i potrzebuję samotności, ale wewnątrz mnie wciąż działa łaska radości, nie śmiechu i nie braku zmartwień. 

Kiedy na twojej twarzy pojawia się niespodziewany uśmiech. Zatrzymaj tą chwilę, wejdź w nią na moment i zastanów się o czym właśnie myślałeś... :) 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz