niedziela, 15 marca 2015

Transakcja została dokonana

Zgrzeszyłam. Wpadłam w niewolę grzechu. Zawiniłam brakiem miłości, kłamstwem, nieczystością, nadużywaniem środków odurzających, zaniedbaniem, lenistwem, pychą. Mogłabym wymieniać w nieskończoność, nie znalazłoby się żadne przykazanie jakie zachowałam, ani żadna płaszczyzna mojego życia, która byłaby nie tknięta przez grzech.Wydawałoby się, że jestem stracona, że jedyne na co zasłużyłam to potępienie. Weszłam do miejsca, gdzie żaden człowiek wchodzić nie chce, tam gdzie nie wiesz o swojej wartości, gdzie nie czujesz swojej godności i jesteś przekonany, że nie jesteś godzien by ciebie kochać.



A jednak, coś jest inaczej. Kiedy Jezus patrzy na mnie jeszcze leżącą po upadku, umorusaną, roztrzepaną z obdartymi kolanami nie wypowiada ani jednego słowa, nie wyczuwam ani odrobiny pogardy. Pyta "Nikt cię nie potępił? (...) I Ja ciebie nie potępiam" (J 8, 10-11). Bez względu na to jak bardzo weszłam w grzech, jak bardzo dałam się zwieść kłamstwu złego ducha to wciąż pozostaję dzieckiem Bożym. Choćbym dopuściła się największego z przewinień, nie pozbędę się tego dziecięctwa. 

On mnie nie potępił. Umarł na Krzyżu za moje grzechy, za te które wydawałoby się odebrały mi moją wartość, ale przecież Jezus już je pokonał. W zbawieniu przywrócił mi moją godność. Nic i nikt nie jest w stanie odwrócić zwycięstwa jakiego dokonał Chrystus przez swoją śmierć i zmartwychwstanie. Tak też nic nie jest w stanie odebrać mi mojej godności. Godności człowieka, tej którą ma zarówno papież Franciszek, wikary z małej parafii, dyrektorka banku, ekspedientka w sklepie, złodziej, prostytutka, student ekonomii, pracownik PKP i Rihanna. 



Tegoroczne rekolekcje wielkopostne okazały się niezwykle owocne. Góra zadbała o to bym dostała porządne upomnienie, ale i czas spędzony na uwielbianiu Bożej miłości, na ponownym odnajdywaniu źródła swojej godności. Bóg aby mnie odkupić, wydał swojego Syna na śmierć, zapłacił za moje życie najwyższą cenę. On jeden, który mnie stworzył zna moją wartość. I dał za mnie swoje życie. Koniec kropka. Wszystkie wątpliwości dotyczące mojej godności, które podsyłał mi zły duch straciły rację bytu. Jestem warta tyle, że Bóg dał za mnie życie swojego Syna.

Jezus umarł za mnie pogrążoną w grzechu. Za mnie upadającą, błądzącą, podejmującą złe decyzje. Pragnie żebym przyszła do niego właśnie taka, aby mógł uzdrowić we mnie wszystko co nie funkcjonuje według jego zamysłu. Wziął na siebie mój grzech i czeka na mnie w sakramencie pokuty i pojednania, gdzie czyni wszystko nowe....





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz